Dolar Nowozelandzki osiągnął dzisiaj najwyższy poziom od dwóch tygodni, do czego przyczyniły się przede wszystkim dane inflacyjne za III kwartał roku. Dynamika wzrostu cen konsumentów na poziomie 0.9% oznacza znaczne przekroczenie prognoz analityków (0.7%), a co jeszcze bardziej istotne, zdecydowanie przekracza poziom, którego według sierpniowych prognoz spodziewali się członkowie Banku Rezerwy Nowej Zelandii (0.4%). Jest to więc zdecydowanie jastrzębi sygnał, który w połączeniu z dobrą kondycją gospodarki i widoczną od kwietnia deprecjacją waluty tego kraju może przybliżyć perspektywę podniesienia stóp procentowych z rekordowo niskich poziomów. Po ostatnim posiedzeniu Adrian Orr, prezes RBNZ, zaskoczył swoją wypowiedzią mówiąc, że kolejna zmiana kosztu kapitału może nastąpić w dół lub w górę, jednak nie spodziewa się zmian do końca przyszłego roku. Jednym z argumentów przemawiających za tak gołębią postawą była właśnie „niezwykle niska” inflacja. Szybszy wzrost cen sprawia więc, że szanse na to, że kolejna zmiana stóp procentowych nastąpi w dół są coraz niższe.

Przed środowym szczytem przywódców Unii Europejskiej koncyliacyjne komentarze napłynęły zarówno ze strony Wielkiej Brytanii, jak i wspólnoty. Według Brukseli brak spodziewanego porozumienia po weekendowych rozmowach przełożył się na przerwę w negocjacjach, a nie ich załamanie. Co więcej, napływają sygnały sugerujące, że nie można wykluczyć odnotowania postępu w tej kwestii w trakcie rozpoczynającego się jutro szczytu. To wydaje się jednak bardzo optymistycznym scenariuszem, a tego typu komentarze wpływają raczej na poprawę nastrojów i relacji między państwami przed spotkaniem ich przywódców, niż na rzeczywiste efekty dla przyszłej współpracy. To sprawia, że inwestorzy są dość ostrożni, a lekko zyskujący funt w dalszym ciągu mozolnie odrabia straty z początku tego tygodnia. Silniejsze ruchu mogą pojawić się jednak w momencie przedstawienia konkretnych planów. Dla unijnych polityków kwestia Brexitu nie jest jednak obecnie jedynym zmartwieniem. Ponownie w centrum uwagi znajdują się kwestie utrzymania dyscypliny fiskalnej, z którą problem mają „peryferyjne” państwa członkowskie. Po tym jak w zeszłym tygodniu krytyka skupiła się na planach Włochów, plan zwiększenia deficytu budżetowego przedstawił także rząd hiszpański. Biorąc pod uwagę fakt, że dzisiaj Włosi mają ponownie dyskutować na temat polityki fiskalnej, obydwa te państwa stanowią ważny czynnik ryzyka dla europejskich aktywów. W połączeniu z negocjacjami z Wielką Brytanią, może to sprawić, że druga połowa tygodnia okaże się bardzo ciekawa dla europejskich rynków.

Tymczasem po dość dobrej sesji na rynkach azjatyckich i lekkiej przecenie na Wall Street, handel na Starym Kontynencie rozpoczyna się płasko. Oprócz wyżej wspomnianych kwestii, zmienność pobudzić może dalszy rozwój konfliktu Arabii Saudyjskiej z USA i jego przełożenie na rynek ropy, a także zmiana nastrojów inwestorów wywołana raportami kwartalnymi spółek po obydwu stronach Atlantyku.
 
Marcin Motłoch, Zespół mForex, Dom Maklerski mBanku