Bardzo ważne dane pojawią się dziś o 14.30 w USA. Będą to tzw. payrollsy, czyli dane o zatrudnieniu (poza rolnictwem) oraz stopa bezrobocia. Jeżeli okażą się lepsze od prognoz, notowania dolara mogą się poprawić, choć wiara w to, że tak się rzeczywiście stanie, nie jest duża. Sceptycyzm inwestorów pogłębił w tym tygodniu słaby subindeks ISM, dotyczący zatrudnienia, a także większy przyrost wniosków o zasiłek dla bezrobotnych. Wczoraj pojawiły się kolejne komentarze członków Fed - tym razem wystąpiła Loretta J. Mester z Cleveland, z przekazem, że nadal oczekuje czterech podwyżek stóp w tym roku, choć Rezerwa Federalna może reagować na ewentualne spowolnienie w gospodarce – jednak tak naprawdę rynki czekają na wystąpienie Janet L. Yellen 10 lutego w Kongresie.
Na innych rynkach wydarzeń o podobnej wadze jak w USA jest o wiele mniej, choć dane z Kanady dotyczące zatrudnienia i handlu zagranicznego – publikowane w tym samym czasie, co payrollsy – zasługują na uwagę. Cały czas interesujący jest funt, ze względu na intensywne konsultacje Londynu z państwami UE, dotyczące warunków pozostania Wielkiej Brytanii w Unii (dzisiaj premier David Cameron rozmawia w Warszawie na ten temat z polskimi politykami), a także wczorajszy Raport o inflacji i posiedzenie Bank of England (oba wydarzenia oddaliły perspektywę podwyżek stóp w tym kraju).
Piątek jest ostatnim dniem przed kilkudniową przerwą, kiedy z rynku wyłączą się Chiny. Od poniedziałku Pekin zaczyna świętowanie Nowego Roku, więc ograniczenie ryzyka związanego z chińską gospodarką powinno teoretycznie wpłynąć uspokajająco na resztę świata. Jeżeli oczywiście, nie dadzą o sobie znać inne groźne zjawiska, których globalnej gospodarce nie brakuje.
Tomasz Dudowicz, Saxo Bank Polska