W USA w kalendarium nie było publikacji, które mogłyby poruszyć rynkami. Nikt nie przejął się indeksem wskaźników wyprzedzających (LEI) (wzrósł o 0,6%). W poniedziałek w USA jest dzień wolny (Dzień Prezydenta), co przed długim weekendem mogło znacznie zmniejszyć aktywność graczy.
Rynek akcji przed trzydniowym weekendem i bez nowych informacji z Białego Domu pozbawiony był kierunku. Spadek ceny ropy i mocny dolar powinny szkodzić bykom, ale indeksy przez cały czas trzymały się blisko poziomu neutralnego.
Wydawało się, że dzień skończy się neutralnie, ale dosłownie w ostatnich minutach byki zatęskniły za nowymi rekordami, wykorzystały przed weekendowy, płytki rynek i doprowadziły do wzrostu S&P 500 o 0,17%.
W Warszawie GUS opublikował dane o produkcji przemysłowej i sprzedaży detalicznej. Produkcja wzrosła o 9% r/r (oczekiwano 7,8%), a sprzedaż detaliczna wzrosła o 11,4% r/r (oczekiwano 7,6%). Pamiętać trzeba, że w styczniu 2017 było o dwa dni robocze więcej niż w styczniu 2016, co automatycznie znacznie podniosło nie odsezonowaną dynamikę produkcji. Jednak mimo tego dane były doskonałe.
GPW rozpoczęła piątkową sesję od spadku indeksów. Szkodziło bykom to, że na innych rynkach europejskich dała się zauważyć skłonność do korekty. Indeksy przez 1,5 godziny spadały naśladując to, co działo się na innych rynkach, a potem zaczęły się powoli podnosić, ale bardzo szybko obóz byków zrezygnował, a to dosłownie przeceniało WIG20 – tracił około półtora procent. Dziwić mogło, że doskonałe dane makro nie pomagały bykom.
Potem praktycznie nic się już nie wydarzyło. WIG20 stracił 1,22%, a MWIG40 0,99%, ale cały tydzień zakończył się zwyżką indeksów, a sygnały kupna po tej sesji nadal obowiązywały.
Dzisiaj w USA jest Dzień Prezydenta i giełdy nie pracują. Kalendarium jest też praktycznie puste. W takie dnia na rynkach europejskich zazwyczaj panuje totalny marazm. Tak też może się stać dzisiaj.
Piotr Kuczyński
Główny Analityk
Dom Inwestycyjny Xelion