Dzisiaj Czarny Piątek. Kolor czarny na rynkach to wyjątkowa rzadkość – najczęściej jest czerwono lub zielono. Czerń to kolor stagnacji, zera, końca notowań. W USA giełda zamyka się dziś już o 13.00, czyli 19.00 naszego czasu, bo Czarny Piątek to początek świątecznych zakupów i wielkich obniżek. Ameryka pędzi do sklepów (w Europie ten zwyczaj też zaczyna się przyjmować), handel się cieszy, inwestorzy mniej, bo na rabacie 50 proc. na zleżały TV mniej zarobią niż na akcjach Apple czy Intela.

Danych z USA dziś nie ma, w Europie również się nie przelewa. Wszystkie ważniejsze wskaźniki – zrewidowany odczyt PKB w Wielkiej Brytanii za trzeci kwartał i koniunktura konsumencka w strefie euro - pojawią się przed południem. Trudno sobie wyobrazić, że miałyby one wstrząsnąć rynkami, zwłaszcza, że trzeba nabrać sił przed rewelacyjnie ciekawym nadchodzącym tygodniem, z Europejskim Bankiem Centralnym i raportem z amerykańskiego rynku pracy w rolach głównych.

Niezastąpieni są – jak zawsze – Chińczycy, którzy i tym razem dostarczyli inwestorom sporo emocji. Chiński nadzór zabrał się za domy maklerskie, szuka winnych sierpniowego załamania, a do tego chce ograniczyć stosowanie dźwigni finansowej. W październiku spadła, po raz piąty z rzędu, zyskowność chińskich przedsiębiorstw. Ostro zjechały indeksy giełd w Szanghaju i w Hong Kongu. Informacje z Chin to sygnał, że lepiej trzymać się z daleka od ryzykownych aktywów i szukać pewniejszych miejsc dla inwestycji.

dr Maciej Jędrzejak, Dyrektor Zarządzający Saxo Bank Polska